Tłumacz – umowa o dzieło czy działalność gospodarcza?

tłumacz formy działalno

Polscy tłumacze korzystają z 3 podstawowych form działalności: podpisują umowy o dzieło, zakładają firmę lub pracują na etacie. Który wybór jest najlepszy?

Umowa o dzieło

Umowa o dzieło jest bardzo popularnym wyborem wśród tłumaczy. Korzystają z niej głównie te osoby, które wykonują tłumaczenia sporadycznie i traktują je jako dodatkowe źródło dochodu (np. studenci kierunków językowych). Umowa o dzieło ma ten plus, że przynajmniej w podstawowym stopniu określa warunki współpracy.

Po wykonaniu tłumaczenia tłumacz powinien wystawić swojemu zleceniodawcy rachunek. Wystawiając taki rachunek należy zwrócić uwagę m.in. na koszty uzyskania przychodu, które w przypadku tłumaczy wynoszą 50% (więcej na ten temat w tym artykule). Zleceniodawca pobiera zaliczkę na podatek dochodowy w wysokości 18% podstawy opodatkowania i wypłaca tłumaczowi resztę.

Z reguły biura tłumaczeniowe mniej chętnie nawiązują współpracę z tłumaczami podpisującymi umowy o dzieło, niż takimi, którzy prowadzą własną firmę i wystawiają faktury. Jest jednak pewne wyjście z tej sytuacji i wcale nie chodzi tutaj o założenie firmy. Wystarczy skorzystać z serwisu useme.eu, który pozwala na wystawianie faktur również osobom nieprowadzącym działalności gospodarczej. Z punktu widzenia zleceniodawcy nie ma więc wielkiej różnicy, a tłumacz nie musi koniecznie zakładać firmy. Trzeba jedynie liczyć się z tym, że useme od każdej wystawionej faktury pobiera prowizję.

Jednoosobowa działalność gospodarcza

Założenie własnej firmy jest najlepszym rozwiązaniem dla tych, którzy mają zamiar uczynić z tłumaczenia podstawowe źródło dochodu. Formalności nie są wybitnie skomplikowane. Dziś firmę można założyć w ciągu jednego dnia nawet nie wychodząc z domu.

Niewątpliwą zaletą własnej działalności gospodarczej jest to, jak postrzegają nas zleceniodawcy. Tłumacz, który ma własną firmę jest traktowany dużo poważniej. Jak profesjonalista. To może się ostatecznie przełożyć na wyższe zarobki.

Nad założeniem własnej firmy powinni się zastanowić również ci tłumacze, którzy są zatrudnieni na etacie (niekoniecznie związanym z tłumaczeniami) i chcą dorobić sobie do pensji. Największą zaletą takiego rozwiązania jest znaczne ograniczenie kosztów, ponieważ jedynym stałym kosztem będzie tak naprawdę składka zdrowotna ZUS w wysokości ponad 300 zł (w 2020 roku wynosi ona 362,34 zł). Zasada ta obowiązuje cały czas. Pracując na etacie i prowadząc równolegle własną firmę nie musisz martwić się o to, że po jakimś czasie wzrosną składki ZUS. Dodatkowo, znaczą część tych składek będziesz mógł odliczyć sobie od podatku dochodowego w rocznym zeznaniu.

Pewną niedogodnością związaną z prowadzeniem własnej firmy jest księgowość. Można ją oczywiście zlecić zewnętrznej firmie, jednak większość tego typu małych firm prowadzi księgowość samodzielnie. Na początku trzeba poświęcić dużo czasu na zapoznanie się z tym, jak funkcjonują podatki, ZUS, jak wystawić fakturę itp. Jest to jednak inwestycja, która się opłaca. W internecie nie brakuje odpowiedzi na pytania, które zadaje sobie większość początkujących przedsiębiorców.

Jednoosobowa działalność gospodarcza pozwala na korzystanie w pełni z uroków tego zawodu. Przedsiębiorca jest panem swojego losu i sam o wszystkim decyduje. Wybiera, z kim chce pracować, a z kim nie. Sam organizuje sobie miejsce pracy i może je w każdej chwili zmienić. Jeśli postanowi wziąć urlop, nikt nie może mu tego zabronić.

Inkubatory przedsiębiorczości

Dla początkujących tłumaczy, którzy rozważają założenie własnej firmy, ale nie są jeszcze na to gotowi dobrym rozwiązaniem mogą być inkubatory przedsiębiorczości. Pozwalają one uniknąć wysokich kosztów związanych z ZUS-em oraz uzyskać wsparcie prawne i księgowe, co jest szczególnie potrzebne w pierwszych miesiącach działalności. Niektóre inkubatory udostępniają również darmowe przestrzenie coworkingowe. Miesięczny koszt to kwoty rzędu 300-400 zł (bardzo bliskie kosztom prowadzenia działalności na etacie, czyli składce zdrowotnej).

Zatrudnienie na etacie

Zatrudnienie tłumacza na pełny etat jest jedną z najrzadziej spotykanych form wykonywania tej działalności. Kto decyduje się na takie rozwiązanie? Oczywiście w pierwszej kolejności biura tłumaczeń. Mówimy wtedy o tzw. tłumaczach „in-house”. Tacy tłumacze mają stałe godziny pracy, w czasie których wykonują tłumaczenia. Zdarzają się również inne firmy, które zatrudniają tłumaczy na etat. Najczęściej są to duże korporacje, w których popyt na tłumaczenie jest duży. W innym przypadku nie byłoby to opłacalne.

Zalety i wady tłumaczenia na etacie

Jakie są zalety i wady takiego rozwiązania? Plusem na pewno jest fakt, że tłumaczenie na etacie z reguły oznacza stały napływ nowych zadań. Nie trzeba obawiać się o to, ile zarobimy i czy w najbliższym czasie nie będzie dłuższego przestoju. Kolejną zaletą (zwłaszcza w przypadku tłumaczy pisemnych) jest to, że praca na etacie oznacza stały, bezpośredni kontakt z ludźmi, co w przypadku tłumacza jest dość rzadkim zjawiskiem (wiedzą o tym zwłaszcza tłumacze pisemni, którzy swoich klientów bardzo często znają tylko z maili).

Z drugiej strony,  ten sam argument w postaci kontaktu z ludźmi można przekuć w wadę. Tłumaczenie jest wymagającym intelektualnie zajęciem, które wymaga skupienia. Jakiekolwiek rozpraszacze negatywnie wpływają na produktywność.
Oprócz tego tłumacz na etacie rozlicza się za określony wymiar godzin, w czasie których jest do dyspozycji pracodawcy. We wszystkich pozostałych formach działalności tłumacz rozlicza się proporcjonalnie do liczby stron lub godzin wykonanego tłumaczenia. Tutaj jednak wynagrodzenie jest zazwyczaj stałe, niezależnie od ilości faktycznie wykonanej pracy. Można by powiedzieć, że w tym przypadku praca tłumacza traci cały swój urok. O ile większość tłumaczy ma dużą swobodę w zakresie doboru klientów, liczby wykonywanych zleceń czy czasu pracy, tłumacz na etacie staje się zwykłym pracownikiem zależnym od pracodawcy. Podczas gdy freelancer może w każdej chwili zmienić (w sensie dosłownym) swoje miejsce pracy, „etatowiec” przykuty jest cały czas do tego samego biurka w tym samym biurze.

Inne formy działalności tłumacza

Spółka

Czasami zdarza się, że dwóch lub więcej znajomych tłumaczy decyduje się otworzyć biuro tłumaczeniowe. W takiej sytuacji zakładają spółkę, np. z ograniczoną odpowiedzialnością. Jest to dużo większe przedsięwzięcie, niż jednoosobowa działalność i z pewnością wymaga przeanalizowania, czy w ogóle jest to opłacalne.

Na czarno

Nie przez przypadek ten rodzaj wykonywania tłumaczeń znalazł się na końcu. Powód jest prosty: nie jest to zgodne z prawem i nie chroni w żaden sposób interesów tłumacza. Zleceniodawca może w każdej chwili zmienić warunki współpracy wedle swojego uznania lub nawet odmówić zapłaty wynagrodzenia i tłumacz nie bardzo jest w stanie cokolwiek z tym zrobić. Jedyną „zaletą” takiego rozwiązania jest fakt, że nie opłacamy z tego tytułu żadnych podatków. Jednak nie warto ryzykować w ten sposób, zwłaszcza jeśli na poważnie myśli się o wykonywaniu zawodu tłumacza.

Jaka forma zatrudnienia jest najkorzystniejsza dla tłumacza?

Oczywiście wybór formy prawnej wykonywania tłumaczeń jest kwestią indywidualną i każdy powinien zastanowić się, co najbardziej wpisuje się w jego plany, osobowość i upodobania. Wydaje się, że w większości przypadków najtrafniejszym wyborem będzie własna działalność gospodarcza, która daje tłumaczowi dużą niezależność. Nie trzeba jednak zakładać jej od razu. Można dojść do tego etapu stopniowo, np. łącząc etat z firmą lub zakładając firmę w inkubatorze przedsiębiorczości. Warto, aby pomyśleli o tym zwłaszcza ci tłumacze, którzy obawiają się, że na początku nie będą mieli wystarczająco dużo zleceń, aby pokryć koszty prowadzenia działalności.

Michał Nowicki
tłumacz, trener językowy